Urlop to dla mnie czas nasycenia zmysłów nowymi wrażeniami, odpoczynek i poszukiwanie inspiracji, wypatrywanie nowych detali, zestawień kolorystycznych, podziwianie różnorodności. Uwielbiam wypoczywać aktywnie, dzięki temu ciało nabiera mocy a umysł tak potrzebnego dystansu. 

Szwecja dotychczas kojarzyła mi się z kolorowymi domkami, dziką naturą, zielenią i rowerami. W trakcie wyjazdu chciałam zobaczyć jak mieszkają i wypoczywają Szwedzi i jak wyglądają ich domy i letniska, dowiedzieć się jaka jest historia kolorowych elewacji. Czy wyobrażenia pokryły się z rzeczywistością i czy udało się znaleźć odpowiedzi na te pytania? Zapraszam do czytania!

Podróż rozpoczęła się nocnym promem z Gdyni do Verkö (pod Karlskroną). Port i miasto widziane od strony wody robią nocą duże i pozytywne wrażenie. Gdynia rozświetlona nocnymi światłami, odbijającymi się w lekko wzburzonej wodzie, wydawała się taka świąteczna. Nastrój potęgował księżyc w pełni. Warto wypłynąć nocą w morze dla takich widoków!

Port w Gdyni

Celem była, druga co do wielkości wyspa w Szwecji, czyli Olandia, w związku z tym prosto z promu pojechaliśmy w stronę Kalmaru.

Do Kalmaru prowadzą praktycznie dwie drogi, zdecydowanie unikaliśmy E22, która jest trasą europejską (podobną najdłuższą w Europie). Warto na tym odcinku (po około 20 km) zatrzymać się choć na chwilę nad malowniczym jeziorem Fabbesjön, dobrze przygotowanym do piknikowania, ale też biwaku, ponieważ jest tam miejsce na ognisko (z rusztem na grilla), toalety, pomost,  drewniane schrony od wiatru, w których można przenocować (tzw. vindkydd ) i cudowny widok.

Droga tego dnia była dość monotonna, prowadziła w dużej mierze przez las i tylko w nielicznych miejscach pojawiały się, tak charakterystyczne dla Szwecji kolorowe, drewniane elewacje domków, wśród zadbanych ogródków. Wzrok przyciągały też pojedyncze wiatraki oraz pasące się na polach konie, czarne owce, kozy i … alpaki, które ożywiały krajobraz i dawały nadzieje na dalsze malownicze widoki. 

Kolorowe domy w Szwecji 

Farma alpak

Czarne Owce

Jak wygląda idealny szwedzki dom? Skąd wziął się zwyczaj malowania domów w kolorze?

Zdecydowanie najwięcej jest domów wykonanych z drewna, w konstrukcji szkieletowej, pomalowanych na czerwono, a jedynie detale drzwi i ościeży wykończone są na biało. Gdzieniegdzie  widać żółte elewacje oraz nieliczne białe, niebieskie i zielone jak i czarne z kolorowymi akcentami stolarki.

Czy można pomalować dom w Szwecji w dowolnym kolorze?

Teoretycznie nie ma regulacji w tym zakresie, ale kiedy parę lat temu lokalny artysta (Bernth Uhno) przemalował swój dom na pomarańczowo, podniesiona została dyskusja czy nie psuje harmonijnego krajobrazu, wyróżniającym się domem. Pojawiły się głosy, że jednostka jest również odpowiedzialna za otoczenie i za dbanie o swoją własność, która jest częścią wspólnego środowiska. Spór niby banalny, jednak poruszający ważne kwestie, w naszym kraju też przydałyby się regulacje i wytyczne w tym zakresie. Ostatecznie malarzowi pozwolono zachować kolor elewacji(źródło: www.svt.se).

W trakcie podróży wypatrywałam różnorodności. Zdecydowanie gama kolorów elewacji skupiała się wokół tych ciepłych, gdzieniegdzie tylko pojawiały się niebieskie domy, przypominające dom Muminków. Dodatkowo większość budynków miała na stałe zamontowane markizy, w dużej mierze w kolorze dachów. Zaskoczył mnie ten detal w takim, wydawałoby się surowym klimacie, dopóki nie usłyszałam, że Olandia jest zwana wakacyjną wyspą i jest tam najwięcej ciepłych i słonecznych dni w całej Szwecji, dlatego jest tak chętnie wybierana na urlop. 

Niebieski dom z markizami na Olandii

Czerwone elewacje

Zgłębiając temat kolorowych elewacji odkryłam, że już od XVI wieku czerwone domki należały do rybaków, ponieważ farba w tym odcieniu była najtańsza. Pigment pochodził z dużej kopalni miedzi w Falun w Szwecji i stąd ten kolor jest zwany czerwienią faluńską. Farba podobno też doskonale impregnowała drewno. Znalazłam też informację, że czerwony kolor miał też z daleka imitować ceglaną budowlę, co miało świadczyć o zamożności właścicieli.

Żółte domy

Żółte domy były zamieszkiwane przez rzemieślników, burżuazję, osoby, które było stać na lepsze farby uzyskiwane z ochry i oleju z wątroby dorsza. Był to też sposób, dla zamożniejszych, by się wyróżnić, ponieważ czerwień była wszechobecna.

Białe fronty

Białe elewacje świadczyły o wysokim statusie społecznym, ponieważ farba powstawała z drogiej bieli cynkowej. Często zdarzało się, że tylko front domu był w tym kolorze.

Jak wyglądają współczesne domy?

Nadal najpopularniejsze są drewniane domy w konstrukcji szkieletowej, osadzone tylko na płycie fundamentowej (= bez piwnic), z ogrzewaniem wodnym, podłogowym lub wentylacyjną pompą ciepła, która pozwala na odzyskiwanie energii ze zużytego powietrza. W kolorystyce przeważa, podobnie jak za dawnych czasów, czerwień, choć współcześnie nie jest już wyznacznikiem statusu społecznego i zamożności.

Jak dostać się na wyspę Olandię i co zobaczyć?

Prom na Olandię odpływa z portu w centrum Kalmaru. Co ciekawe na wyspę prowadzi również imponujący most, jeden z najdłuższych w Europie, o długości 6,1 km, niestety jest dostępny tylko dla samochodów i motocykli, patrzyłam na niego z zachwytem rozmyślając jak to było nim mknąć na moich dwóch kółkach.     

Most z Kalmaru na Olandię

Przeprawa przez cieśninę kalmarską, przy tak dobrej pogodzie, była dużą przyjemnością, można było poczuć wiatr we włosach i morską bryzę, poobserwować unoszące się stada kormoranów, 20 minut minęło jak jedna chwila. 

Widok na Kalmar z promu

Most z Kalmaru na Olandię

Opuściliśmy prom i skierowaliśmy się na południe wyspy. Po drodze widzieliśmy liczne drewniane wiatraki z XIX wieku.

Zachwycała też bajkowa architektura wyspy, z łupanego kamienia i drewna malowanego na żywe kolory. Krajobraz wyspy jest usiany wapiennymi kamieniami oraz niską, stepową roślinnością oraz licznymi gospodarstwami rolnymi i pastwiskami.

Po drodze zajechaliśmy też do rezerwatu przyrody Eckelsudde , gdzie podobno, bardzo często na skałach wylegują się stada fok, jednak nie tym razem ?. Kolejną atrakcją, tuż przy głównej drodze, był… cmentarz wikingów, z epoki żelaza, który składał się z ponad 200 grobów, oznaczony kamieniami o różnych kształtach i wielkości, taka ilość sprawiała, że miejsce wydawało się mistyczne, nawet w środku dnia.

Cmentarz wikingów na Olandii

Cmentarz wikingów na Olandii

Na samym południu wyspy jest latarnia morskiej Långe Jan znajdująca w rezerwacie przyrody Ottenby. 

W tej części wyspy warto też odwiedzić fort Eketorp ,wybudowany w 300 roku, z bloków wapiennych, który obecnie znajduje się muzeum historii, gdzie można zobaczyć jak kiedyś żyli i mieszkali ludzie.

Fort Eketorp 

W drodze powrotnej ponownie pojechaliśmy do Kalmaru. Warto wiedzieć, że to miasto było jednym z większych i ważniejszych miast Szwecji. Znajduje się w nim renesansowy zamek, podziwialiśmy go tylko z zewnątrz, ponieważ było już za późno na zwiedzanie.

Renesansowy zamek w Kalmarze

Powrót na prom do Gdyni urozmaicały co jakiś czas kolorowe domki z krótko przystrzyżonymi trawnikami, po których w wielu miejscach suną samoobsługowe kosiarki i już teraz wiem jak Szwedzi znajdują czas, by mieć tak perfekcyjnie zadbane ogródki ?.

Przemierzając na rowerze tę część Szwecji, oczywiście obserwuję też wnętrza i widzę w oknach krótkie firanki, małe nocne lampki, mnóstwo bibelotów, figurek, wazoników poustawianych niczym na wystawach. Przeszklone werandy lub duże okna, ukazują proste, drewniane meble, miękkie sofy i… białe ściany, tak jakby cała kolorowa odwaga zatrzymała się na elewacji.